Przejdź do treści strony

Kalendarz Wydarzeń

Zygmunt Jatczak we wspomnieniach...

Nabożeństwo żałobne za zmarłego

Zygmunta Jatczaka

odbędzie się w sobotę, 13 lutego 2021 r. o godz.13.00 w kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa w Olsztynku,

po którym nastąpi wyprowadzenie na Cmentarz Komunalny przy ul. Wilczej w Olsztynku

Ceremonia pogrzebowa rozpocznie się w kościele o godz. 12.30 modlitwą różańcową.

 

Zygmunt Jatczak urodził się1 stycznia 1924 r. w Warszawie. Jego ojciec był policjantem,a matka zajmowała się domem i czwórką dzieci - synem i trzema córkami. Rodzina mieszkała na Woli. Najpierw na ul. Kaczej, a później na  Żytniej. W tej dzielnicy Zygmunt Jatczak uczęszczał do szkół - podstawówki nr 194 im. Aleksandry Piłsudskiej, a potem Gimnazjum Handlowego im. Roeslerów mieszczącego się przy ul. Chłodnej 33. Ta ostatnia uważana była za najlepszą placówkę o tym profilu w przedwojennej stolicy. W 1937 r. podczas służby, prawdopodobnie na wylew zmarł ojciec Zygmunta  - Jan Jatczak. Od tamtej pory rodzina utrzymywała się z renty państwowej.

Kolejne nieszczęście przyszło niebawem. We wrześniu 1939 r. Niemcy zaatakowały Polskę. W 1940 r. władze okupacyjne zarządziły, że każdy Polak ma obowiązek podjęcia pracy. Pan Zygmunt zmuszony był porzucić naukę. Najpierw zdobył posadę w sklepie z porcelaną, potem rzucił ją i - jak sam mówił: - „kombinował trochę”. Karta mu szła, dopóki nie trafiłw sam środek łapanki. Na początku stycznia 1943 r. Niemcy aresztowali Zygmunta Jatczaka wraz z dziesiątkami innych przypadkowych przechodniów pod jednym z kinna Marszałkowskiej w Warszawie. Najpierw trafił na Pawiak, a po kilku dniach wywieziono go do obozu koncentracyjnego na Majdanku pod Lublinem.  W Majdanku Zygmunt Jatczak cierpiał głód i na własnej skórze poznał najbrutalniejsze oblicze hitlerowskiego terroru. Po kilku dniach od jego zatrzymania matka zorientowała się, że został on złapany w łapance i uruchomiła swoje dojścia w granatowej policji, w której nadal pracowało wielu kolegów jej zmarłego męża. Skontaktowała się z szefem stołecznej policji ppłk. Aleksandrem Reszczyńskim (głęboko zakonspirowanym informatorem wywiadu AK). Ten, prawdopodobnie wykorzystując znajomości w gestapo, doprowadził do uwolnienia młodzieńca z Majdanka. Na przełomie lutego i marca 1943 r. wrócił on do Warszawy. „W domu jak mnie zobaczyli, to się przeżegnali, a jak zacząłem zdejmować ciuchy, to się wystraszyli, byłem kompletnie zawszawiony. Wszystko poszło do gotowania, a ja do szorowania” - wspominał po latach powitanie w rodzinnym domu.

Pobyt w kacecie, chęć walki i zemsty spowodowały, że Zygmunt Jatczak wstąpił do konspiracji. W marcu 1943 r. wygłosił Rotę akowskiej przysięgi. Przyjął pseudonim „Ryszard”. Służył w grupie dywersyjnej KG AK „Anatol”, która zajmowała się głównie likwidacją zdrajców i kolaborantów. W początkach 1944 r. oddział przekształcono w batalion „Miotła”. Dowodził nim Franciszek Mazurkiewicz ps. Niebora. W tamtym okresie Jatczak  wraz z towarzyszami wyczekiwali już wybuchu powstania w stolicy. 1 sierpnia 1944 r. żołnierze „Miotły”, jako część zgrupowania dowodzonego przez Jana Mazurkiewicza „Radosława”, rozpoczęli swój udział w powstaniu od ataku na obiekty Monopolu Tytoniowego.  W następnych dniach „miotlarze” walczyli dalej na Woli, próbując zatrzymać postępującą niemiecką ofensywę. 11 sierpnia ich batalion został zmasakrowany podczas zaciętych walk o magazyny wojskowe na Stawkach. Na placu boju zginął „Niebora”, a wraz z nim większość jego ludzi. Z około 300 żołnierzy starcie przeżyło około 50. „Ryszard” znów miał szczęście - został tylko lekko ranny w nogę i rękę. Wraz z resztą ocalałych „miotlarzy” został wcielony do batalionu „Czata 49”, potem Zygmunt Jatczak uczestniczył w dramatycznej obronie Starego Miasta. Walczył w rejonie Bonifraterskiej, Freta i placu Krasińskich. Tuż przed ewakuacją do Śródmieścia „Radosław” wziął go do swojej obstawy. Jak po latach wspominał, dowódca dał mu wtedy colta i „prawdziwy skarb”- pistolet maszynowy „Błyskawica”, który odebrano wcześniej Zbigniewowi Ściborowi-Rylskiemu.Po ewakuacji „Ryszard” uczestniczył w obronie linii powstańczych w rejonie placu Trzech Krzyży, Książęcej i Czerniakowskiej. Tu zastała go kapitulacja powstania. Był jednym z około 250 żołnierzy Zgrupowania „Radosław”, którzy przetrwali.

Po klęsce zrywu w Warszawie  Zygmunt Jatczak był przetrzymywany w obozach jenieckich Sandbostel i Westertimke. Z tego ostatniego, w kwietniu 1945 r., wyzwolili go Brytyjczycy. Niedługo potem rozpoczął służbę w polskich oddziałach wartowniczych, które tworzono u boku alianckich wojsk okupacyjnych w Niemczech, by ochraniały obiekty wojskowe, porty, obozy jenieckie i więzienia. Jednak już w 1947 r. formację tę zaczęto stopniowo rozwiązywać. Weteran powstania musiał zdecydować, co dalej ze sobą zrobić. Do Polski Ludowej nie chciał wracać, bo dochodziły go wieści o szykanach wobec byłych akowców. Poza tym uważał, jak się potem okazało niesłusznie, że nie ma do kogo wracać - sądził, że cała jego rodzina została wymordowana w rzezi Woli. U Niemców - byłych wrogów, nie chciał pracować. Postanowił więc zrealizować swoje młodzieńcze marzenie - zwiedzić świat z francuską Legią Cudzoziemską, jak autor jego ulubionej lektury sprzed lat Józef Białoskórski. Jak pomyślał, tak zrobił. Dostał się do Strasburga i tu 17 czerwca 1947 r. zaciągnął się w szeregi legendarnej Légion Étrangère. Stamtąd, po dwumiesięcznej aklimatyzacji w koszarach, wyjechał na szkolenie do kwatery głównej Legii w algierskim Sidi Bel Abbes. Tam, wśród piasków Maghrebu, młody legionista przeszedł ciężkie dwumiesięczne szkolenie rekruckie. Jego podstawą były ostre ćwiczenia fizyczne. „Dawali nam w kość, że aż czasem płakać się chciało!” - wspominał po latach. „Ta Sahara! Marsze, marsze i jeszcze raz marsze! Legionista musi być wytrzymały, to stara prawda Legii - »Maszeruj albo giń!«”.

Po półrocznym pobycie w Algierii, w lutym 1948 r., Zygmunt Jatczak został zaokrętowany na statek i wysłany do Indochin. W owym czasie, od 1946 r., ta francuska kolonia była pogrążona w ciężkiej partyzanckiej wojnie. Oddziały Viet Minhu, podziemnej armii podporządkowanej komunizującemu nacjonaliście Ho Chi Minhowi, rozpoczęły powstanie, którego celem było zrzucenie jarzma metropolii i powołanie do życia niepodległego Wietnamu. Dla francuskich sił zmagania z Viet Minhem były wyczerpujące i frustrujące, a z czasem także okupione coraz wyższymi stratami. Komunistyczna partyzantka, wykorzystując osłonę, jaką dawała gęsta dżungla, przychylność większości chłopstwa, kontrolowała tereny wiejskie na prawie całym obszarze dzisiejszego Wietnamu. Władza Europejczyków ograniczała się praktycznie do miast i rozsianych po kraju ufortyfikowanych posterunków. Co rusz, zwłaszcza w nocy, konwoje wojskowe wpadały w zasadzki, a załogi osamotnionych fortów były masakrowane. Szeroko zakrojone operacje przeciwpartyzanckie, do których angażowano czasem olbrzymie siły, najczęściej kończyły się złapaniem kilku „płotek” - duże zgrupowania Viet Minhu wymykały się za okrążenia, wykorzystując znajomość terenu, systemy tuneli lub świetnie przygotowane kryjówki. W sam środek tych zmagań w marcu 1948 r. trafił Jatczak. Po przybyciu do Sajgonu przydzielono go do 3. Kompanii 13. Półbrygady Legii Cudzoziemskiej, okrytej sławą
w czasie bitwy o Narwik w 1940 r. Jego oddział operował na obszarze Kochinchiny, czyli południowej części dzisiejszego Wietnamu, słabiej zinfiltrowanej przez komunistów. Zadaniem legionistów było patrolowanie terenów w okolicach posterunków. Często prowadzono też operacje przeciw gniazdom Viet Minhu. Nierzadko taka wojna nerwów kończyła się nocną strzelaniną, a nawet walką na bagnety. W ciemnościach komunistyczni partyzanci byli dość skuteczni i mogli zadawać Francuzom spore straty. Innym dopracowanym sposobem nękania wojsk europejskich były pułapki, np. wilcze doły,
w środku których znajdowały się piki. W jeden z nich wpadł sam Jatczak, przebijając sobie nogę na wylot. Zygmunt Jatczak zakończył służbę w Indochinach po przeszło czterech latach, w czerwcu 1952 r., po kilkakrotnym przedłużeniu kontraktu. Po latach poniewierki i wojen chciał wreszcie ustabilizować swoje życie.

Po powrocie do Europy Zygmunt Jatczak siedem lat mieszkał w Paryżu. Pracował m.in. w fabryce samochodów Citroëna. W 1959 r. z Polski, za pośrednictwem Czerwonego Krzyża, dotarła do niego szczęśliwa nowina - poinformowano go, że matka i siostry przeżyły wojnę. To spowodowało, że zdecydował się wrócić do kraju, mimo związanego z tym ryzyka.

Po przyjeździe do kraju zamieszkał w Olsztynku, założył  rodzinę. Miał dwie córki, wnuki i prawnuki. Wielokrotnie odznaczany, w tym Krzyżem Walecznych za Powstanie oraz Medaille Militaire za Indochiny. Honorowy członek Stowarzyszenia byłych żołnierzy i przyjaciół Legii Cudzoziemskiej w Polsce, uhonorowany wyróżnieniem „Zasłużony dla Olsztynka” (2016). 7 lipca 2017 r. otrzymał zaszczytne wyróżnienie z rąk Attaché Obrony Ambasady Francuskiej płk Rolanda Delawarde. Order Narodowy Legii Honorowej jest najwyższym odznaczeniem nadawanym przez państwo francuskie. Pan Zygmunt został odznaczony insygniami w randze kawalera.

W styczniu 2021 r. Zygmunt Jatczak skończył 97 lat. „Miałem wiele szczęścia, wiele przeżyłem, kilka razy uniknąłem śmierci”- mówił przed paroma laty. „Niczego nie żałuję”.

W dniu 9 lutego 2021 r. po ostatniej walce o powrót do zdrowia odszedł do Niebiańskiej Rezerwy Zygmunt Jatczak ps. „Ryszard”. Z głębokim żalem żegnamy człowieka Naszej Olsztyneckiej Wspólnoty, Powstańca Warszawskiego, Patriotę, Polaka, świadka tragicznej historii XX wieku, Tułacza, Bohatera.

Niech pamięć o tym niezwykłym człowieku pozostanie w nas na zawsze, a jego życie będzie przykładem godnym do naśladowania przez następne pokolenia.

Cześć Mu i Chwała

„Przez dwa wieki” – historia życia człowieka, który „Niczego nie żałował”.

 

Bibliografia:

  • Z. Jatczak, K. Schramm, „Niczego nie żałuję”
  • Zygmunt Jatczak ps. "Ryszard". Żołnierz Powstania Warszawskiego na wojnie w Indochinach - Plus.polskatimes.pl

 

 

 

 

 


Zygmunt Jatczak

Wypełnij formularz, jeżeli chcesz otrzymywać powiadomienia o zbliżających się wydarzeniach drogą emailową
Kliknij przycisk, jeżeli chcesz otrzymywać informacje o zbliżających się wydarzeniach poprzez powiadomienia PUSH